piątek, 6 stycznia 2012

Halina Fajfer - wspomnienie Jaworzna

Halina Fajfer (z domu Sroka)  urodziła się 7 października 1930 roku. Pochodzi z miejscowości Borysławka (obecnie niezamieszkałej) położonej ok 1 km od Rybotycz (woj. podkarpackie) . Wieś została wysiedlona. Dzięki temu, że ojciec był Polakiem rodzinie pozwolono zostać w znajdującej się w sąsiedztwie wsi Rybotycze.

W  1947 roku, w wieku 16 lat  trafiła do Obozu w Jaworznie. W  rozmowie ze mną tak to wspomina:

Joanna Wilgucka - Jak to się stało, że trafiłaś do Jaworzna?
Halina Fajfer - Przyjechali do domu, do Rybotycz. Wojsko. Ja nic nie byłam winna. Wzięli za to, że byłam Ukrainką, tato był Polakiem a mama Ukrainką. Zabrali na wóz. Powieźli na Wojtkowe, z Wojtkowej do więzienia w Sanoku a stamtąd do Jaworzna. W Wojtkowej w piwnicy trzymali. Z piwnicy wołali do stodoły i gwałcili. Trzy gwiazdki, dwa paski - to miał na mundurze ten kto to robił.

W czasie przesłuchań pytali o bandy UPA. W czasie jednego z nich zbito mnie a później zadano mi pytanie - Kto cie bił? Odpowiedziałam - Pan - on powtórka… zemdlałam… obudziłam się zlana wodą. Po piętach bili, pośladkach, krzyżu. Tak bili, że sukienka popękała. Wszystko czarne było. Straszyli, że rozbiorą i do pszczół puszczą. Jak poszłam do łaźni w Jaworznie, to porucznik - Aż strach - mówi.


Później przyjechały takie wagony jak się krowy przewozi i przewieziono nas do obozu. Jak przyjechaliśmy do Jaworzna i wychodziliśmy z wagonów, to ludzie w nas kamieniami rzucali, myśleli, że to ukraińska banda jedzie a tam dużo Polaków było. Wszystkim zarzucali wspieranie UPA. Na Wojtkowej w piwnicy nas trzymali, przed nami byli tam inni ludzie. Grzebienia nie było. Kto się spodziewał. To się zaraz wraca. Jak dotarliśmy do Jaworzna to nas postrzygli całkiem.

Żeby się wszy nie zaległy?
O to chodzi właśnie. Dali nas na barak, a na drugi dzień zaraz na przesłuchania wołali. No i rano apel. Raz, dwa, raz, dwa kolejno odlicz. To się odliczało. Później skakało się żabki, później cegłę do góry się trzymało.

To była kara?
Normalnie, to kara była.

Kara za co?
Za nic, za darmo, a kto był winien.

Jak wyglądało przesłuchanie?
Jak się przyszło - Obywatelu Poruczniku więźniarka Sroka Halina melduje się na rozkaz. W Jaworznie z 40 razy mnie przesłuchiwali ale już nie bili tak jak na Wojtkowej. Ciągle te same pytania o współprace z UPA. Polacy również byli oskarżani o UPA. Jak byłam raz na przesłuchaniu to mówię: - Jak mnie nie wypuścicie to się rzucę do basenu, który jest za oknem. Ja przychodzę na drugi dzień - basen ogrodzony już jest. Bali się żebym nie skoczyła.

O co jeszcze pytano na tych przesłuchaniach?
Czy miałam banderowca narzeczonego. A jak przyszłam na przesłuchanie, to porucznik mówi jeden do drugiego, bo czterech ich było. Każdy gumę trzymał, bili -" Co ty? Ta to dziecko jeszcze! To dzieciak!"

Co Wam zarzucano?
Zarzuty były o bandy UPA. Później wszystkich wypuszczali bo nikt nie był winny. Jedna panienka, pamiętam, taka czarnulka, ładna rzuciła się na druty, spaliło ją bo wszędzie były druty pod napięciem. Na kocach ją nieśliśmy.

W jakim wieku byli więźniowie?
I 15 i 16.. 60 lat i 50 i 70 nawet. Jeden barak kobiety, drugi mężczyźni, a trzeci Niemcy zaraz. Raz się uśmiechnęłam do Niemca na odległość a on do mnie. Człowiek młody był… dostałam za to 3 dni ścisłego (areszt).

Jakiej narodowości była reszta więźniów ?
Polacy, Ukraińcy, a dalej ten barak, gdzie byli Niemcy.

O której rano wstawaliście?
Normalnie, o 7 chyba.

Jak wyglądało wyżywienie?
Na śniadanie dawali ćwiartkę chleba, pół litra czarnej gorzkiej kawy. Na obiad
kartofle z łupą były, tak, trochę czymś polanę. Nawet łyżki nie było, to się palcami jadło. Na kolacje ćwiartka chleba i czarna kawa. Ćwiarteczka chleba, taka podłużna, co ja pamiętam dokładnie.

A naczynia jakieś były żeby w nich zjeść?
Takie co bądź było.

Była jakaś stołówka?
Nie, to każdy dostał na sali, roznosili w kociołkach, były łyżki to się jadło łyżkami, a jak nie to palcami.

Były jeszcze jakieś możliwości zdobycia jedzenia?
Prócz tego nic, ani grama.

Nie dało się nic zdobyć?
Nie, nikt nie wiedział o nas.

Nie było paczek?
Nie.

A listy?
Żadnych wiadomości nie było można dawać.

Jak wyglądał barak gdzie mieszkaliście?
Trzypiętrowe łóżka drewniane. Każdy miał koc.

Ile osób tam mieszkało?
100 w jednym baraku i sto w drugim. Nie wolno było żeby jakiś śmieć był. Musiało być czysto. Trzeba było myć co dzień. Dyżury były.

Wykonywaliście jakieś prace?
Ja pracowałam w szwalni.

Czym się tam zajmowaliście?
Guziki się przyszywało, na maszynie się szyło - taki pan mnie uczył. Takie mundury więzienne, na ludzi się szyło.

Ile osób tam pracowało?
50 osób.

Czy pracowaliście jeszcze gdzieś indziej?
Nie tylko w szwalni. Tam gdzie ja byłam to, tylko w szwalni.

Gdzie się myliście?
Łaźnia z zimna wodą była. Prysznice. Niemka obsługiwała. Ze 100 osób na raz szło. Do kąpieli wszystko razem; w łaźni wszystko gołe. Ani mydła, ani ręcznika.

A były jakieś ubrania więzienne?
Takie jakie szyliśmy, takie popielate. Każdy z więźniów miał swój numer na ubraniu. A buty były, Asiu drewniane, takie drewniaki. Matko droga, ledwie się dźwigało. Z drzewa i skóry.

A jakaś pomoc medyczna w razie chorób? Był jakiś lekarz?
Jeden z więźniów był lekarzem, jak ktoś się skaleczył to pomagał. On Ukrainiec był.

Do którego roku przebywałaś w Jaworznie?
W 1948 r. wypuścili sami. Dali po chlebie jednym, konserwie, ubrania. Wojsko nas przywiozło do Przemyśla a później każdy sobie na swój kierunek. Szłam 30 km do domu.

Dziękuję za rozmowę.


Wywiad stanowi fragment pracy licencjackiej - "Życie codzienne więźniów obozu pracy w Jaworznie 1944-56".

Więcej o Jaworznie m.in. na stronie http://www.irekw.internetdsl.pl/obozjaworzno.html, gdzie można obejrzeć program „Jaworzno – obóz dwóch totalitaryzmów”,  TVP Historia 2008.


Tekst i ilustracja  - Joanna Wilgucka

2 komentarze:

  1. Pani Halino podziwiam Pani odwagę,ale przy okazji wspominam że podobną drogę przeszło dwoje mieszkańców z Rybotycz i jedna osoba z Kopyśna /wszyscy umarli/.Pomimo gehenny jaką Pani przeszła życzę w Nowym Roku dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja babcia tez była w szwalni. Jakbym jej wspomnienia czytała. Maj 1947 - luty 1948

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...