wtorek, 6 marca 2012

Miłość do grobowej deski - Z wędrówki po rybotyckim cmentarzu

Narody, które tracą pamięć o swojej przeszłości giną. Ludzie, którzy nie pamiętają o tych co odeszli, są jak stłuczone naczynia - nie zatrzymują wiedzy.

Jesienna aura sprzyja spacerom. Wędrówka po rybotyckim cmentarzu może dostarczyć nam wielu wzruszeń, ubogacić o pozwolić nam zatrzymać się na chwilę nad grobami tych co już ukończyli swój "bieg".

Cmentarze są cząstką naszej historii, tam zamknięci w mogiłach leżą cicho i spokojnie ci wszyscy, którzy tu żyli, pracowali, kochali, cierpieli. Pozostawili swój ślad na tej ziemi rybotyckiej. Ruszmy więc ich śladem.

Tym, którzy szukają wielkiej miłości proponuję zatrzymać się nad zapomnianym grobem rodziny Radwańskich, a oczyma wyobraźni przenieść się w odległe lata przed wybuchem I-szej wojny światowej.

Rybotycze - miasteczko pod zaborem austriackim, żyje własnym rytmem. Dzieci uczęszczają do 4 - klasowej szkoły podstawowej, której kierownikiem jest pan Szczepan Boberski. 


Po śmierci Szczepana (zmarł na raka żołądka pozostawiając żonę i dwie córki Anielę i Jadwigę) posadę Kierownika Szkoły obejmuje pan Krychowicz. Rodzina Krychowiczów zamieszkuje w szkole. 



Dziś pewnie wielu młodych ludzi nie potrafi zlokalizować jej miejsca (był to plac między działkami pana Bachurskiego a J. Rzechowicza). Państwo Krychowiczowie mają dwie córki. Jedna z nich Stanisława zakochuje się pierwszą miłością w młodziutkim Leopoldzie Radwańskim.

Nie wiemy jak zrodziło się to uczucie? Możemy tylko przypuszczać, że było to mocne, gorące i pewnie jego ślady zaklęte są tylko w ciszy rybotyckiego cmentarza.

Wybucha I sza wojna światowa - rok 1914. Trwa ponad 4 lata, zmobilizowano do niej 70 min ludzi, zginęło 10 min. Wreszcie Polska - ma szansę uzyskać niepodległość. Zaborcy stają przeciwko sobie. Głęboki patriotyzm kultywowany w rodzinnych domach wydaje swoje owoce. Młody chłopak - syn pani poczmistrzyni (poczta znajdowała się naprzeciw dzisiejszego cmantarza) o nazwisku Swidrak organizuje grupę młodych chłopców, którzy chcą walczyć o wolna Ojczyznę.

Jak wzruszające musiało być pożegnanie 17 tu młodych chłopców, tworzących grupę Strzelców i wyruszających na wojnę! Razem z nimi wyruszył też Jan Bakalus ojciec pani Salomei Machunik - miał to szczęście, że jako jedyny powrócił do Rybotycz.

Skomplikowane losy wojny, zawarte trójprzymierze (Niemcy, Austro - Węgry, Włochy) i trójporozumienie zwane Entantą (Wielka Brytania, Francja, Rosja) - rzuciły na szalę los życia tysięcy młodych ludzi.

Rybotyccy Strzelcy zginęli wszyscy śmiercią bohaterów w roku 1917 na obcej włoskiej ziemi. Zginął również 20 letni Leopold Radwański. Może to było we wrześniu 1917 roku pod Caporetto - kiedy Włosi ponieśli klęskę opowiadając się za Entatntą. Możemy tylko wyobrazić sobie rozpacz najbliższych. Nie wrócił Syn pani Świdrakowej, nie wrócił narzeczony Stanisławy.

Mijały lata, życie biegło swoim torem. Stanisława Krychowicz wyszła za mąż, wyjechała do Mościsk. Małżeństwo jej przechodziło kryzys - cień zmarłego narzeczonego przesłaniał rzeczywistość. Związek się rozpadł, mimo, że urodziło się z niego dwoje dzieci: syn, któremu nadaje imię Leopold (zmarł w okolicznościach, których nie znamy) i córka. Po śmierci syna, pani Stanisława wychowuje chłopca z domu dziecka. Wreszcie wyjeżdża z Mościsk i w roku 1960 kupuje w Rybotyczach domek. Zajmuje się wychowaniem dzieci z domu dziecka - są to dwie dziewczynki. Dorabia się skromnej emerytury, robieniem obrusów, serwetek. Zanim osiadła w Rybotyczach wyruszyła do Włoch, szukając miejsca śmierci narzeczonego. Nie zdobywa żadnych informacji. Nie wiem jak przyjęło ją społeczeństwo rybotyckie? Pewnie tak - potem wyjechała stąd (zmarła w wieku 90 lat) pozostawiając tylko tablicę na grobie rodziców narzeczonego. Stańmy tam i przeczytajmy:

"Pamięci mojego najdroższego narzeczonego Leopolda Radwańskiego ur. 1897zm. 1917 r. Nie było mnie przy Tobie gdy życie Twoje gasło na włoskiej ziemi daleko wśród obojętnych Ci ludzi. Słońce mojego losu na zawsze wtedy zaszło. Każde wspomnienie o Tobie żal w moim sercu budzi. Nie było mnie przy Tobie - tylko żołnierze koledzy w milczeniu Cię żegnali.

Tylko wiatr w ciemnych cyprysach nad śmiercią Twoją się żalił. Modlę się teraz o to, by Bóg pozwolił mi kiedy s połączyć się z Tobą na wieki. Szczęśliwa znów będę. Tablicę tą wmurowaną na grobie Twoich ukochanych rodziców poświęca narzeczona".

Czas zaciera ślady, trudno odczytać napisy, spogląda na nas zatarta twarz młodego chłopca - a my pozostajemy jeszcze. Jeszcze żyjemy, kochamy jeszcze jesteśmy w drodze. Dziękujmy więc za to Bogu i nie smućmy się choć wszystko przemija.

„Nie wydawaj duszy swej smutkowi, ani nie
dręcz siebie myślami.
Radość serca jest życiem człowieka a
wesołość męża przedłuża dni jego.
Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje
serce, i oddal długotrwały smutek od siebie;
Bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego
żadnego pożytku". Syr 30,21-23



Autor - Na podstawie opowiadania pani Salomei Machunik spisała Stanisława Cielniak

Źródło - Echo Rybotycz Gazetka Parafialna, nr 6, wrzesień 2003
Wykorzystano za zgodą autora - serdecznie dziękuję.

7 komentarzy:

  1. Jak historia plecie losy ludzkie! chyba bawi się nimi, nie licząc się zupełnie ich z uczuciami! musiała to być wielka miłość, nie potrafiło serca ukoić ani małżeństwo, ani dzieci; a nazwisko Machunik, co ma wspólnego ze skałą Machunika? byliśmy tam, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie wiem... Niedaleko tego miejsca mieszka rodzina o tym nazwisku i być może od tego się wzięła nazwa. W artykule Skała Machunika - Kanion Rybotycze Krzysztofa Pogórskiego można przeczytać "W Rybotyczach na prawym brzegu rzeki Wiar, naprzeciw wodowskazu znajduje się [...] Skała Machunika. W literaturze funkcjonuje również pod nazwą Skała Machonika, jest to jednak wyraźna nazwa dzierżawcza, a w Rybotyczach i powiecie przemyskim znani są Machunikowie, a nie Machonikowie [...]".

      http://napogorzu.blogspot.com/2011/08/skaa-machonika-kanion-rybotycze.html

      Usuń
    2. Mój dziadek śp. Piotr Machunik był kiedyś dzierżawcą tej skały i stąd jej nazwa. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Kiedyś chodziłem do technikum geodezyjnego w Jarosławiu chyn
    ba 2 lata niżej chodził chłopak pochodzący chyba z rybotycz o nazwisku Radwański, był wybitnie zdolny i obecnie jest chyba profesorem fizyki na UJ.
    Czeslaw

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Stanislawa musiala wyjsc zamaz miala troje dzieci, Wiesiek, Danuta I Lubina... Pan Wieslaw Lubczynski zyje jeszcze w Lublinie. Rowniez jeszcze jej mlodszy syn zyje, ten ktorego zaadoptowala po wojnie. Mieszka w Zamosciu. Od niego mozna bylo znalezc o wiele wiecej informacji. Pani Stanislawa zaadoptowala dwie dziewczynki jedna 6 I 5 lat I mieszkala z nimi rok w Zamosciu. Jej zaadoptowany syn Ryszard byl w wojsku. Pani Stanislawa zadecywowala zostawic mieszkanie dla syna I wziasc dziewczynki do Rybotycz gdzie jej serce prowadzilo. Do Rybotycz wrocila w roku 1966... I mieszkala tam z dziewczynkami do roku 1978. gdzie wrocila do Zamoscia... Umarla u swojej corki w Katowicach w roku 1986.... ,,,,, Jezeli chodzi o nazwisku Radwanski, jezeli on ma gdzies okolo 60 lat to tak on pochodzi z tej samej rodziny.... Stanislawa Lubczynska miala Leoparda zdjecie nad swoim luzkiem. Rowniez w przemyskiej gazecie bylo zdjecie jej z dziewczynkami moze pod koniec 1960 lub poczatek 70 roku, o tym ze ona opiekowala sie dziewczynkami......Jezeli chodzi o Machunika to byc moze ze jeden z synow tam sie utopil.... Pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój dziedek śp. Piotr Machunik był dzierżawcą tej skały i stąd jej nazwa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...